Wstęp
W naszych recenzjach niejednokrotnie omawialiśmy rowery elektryczne. Zdążyły nas one przyzwyczaić do pewnych przyjętych zasad na rynku e-bike’ów. Najczęściej mamy do czynienia ze zwykłymi, „analogowymi” rowerami z oferty danego producenta, wyposażone w napęd elektryczny. Oczywiście do produkcji takich rowerów potrzebna jest zmodyfikowana rama, ale najczęściej nie różni się ona geometrycznie od „analogowych” odpowiedników.
Dzisiaj jednak pochylimy się nad zupełnie nowatorskim podejściem do rowerów elektrycznych. Ostatnio w ofercie naszego sklepu pojawiła się nowa marka: „Jobobike”. Jest to polski producent rowerów elektrycznych. Firma działa od ponad 20 lat i zaczynała od produkcji ram e-bike’ów jako podwykonawca dla zewnętrznych firm. Zdobywając doświadczenie firma rozpoczęła produkcję rowerów ze wspomaganiem pod marką Jobobike.
Czemu mówimy o nowatorskim podejściu? Firma Jobobike produkuje tylko i wyłącznie rowery elektryczne. Dzięki temu nie jest ograniczona koniecznością wzorowania się na „analogowych” konstrukcjach i może wprowadzić na rynek oryginalne konstrukcje.
Dziś opowiemy o dwóch modelach: Jobobike Robin i Robin ST: dwa niecodzienne e-bike’i z grubymi oponami oraz potężnym silnikiem i baterią.
Specyfikacja
Wyposażenie. Jeżeli chodzi o bazę tych rowerów, to mamy do czynienia z aluminiową ramą, ze zintegrowaną baterią. Rama dostępna jest w 2 wersjach: podstawowej i Step-through. Ta druga ma obniżoną górną rurę, co ułatwia wsiadanie i zsiadanie z roweru. Część przewodów idzie przez główną rurę, ale nie możemy mówić o pełnym wewnętrznym prowadzeniu linek. Dodatkowo rama jest wyposażona w montaże przedniego bagażnika przy główce roweru. Rama robi wrażenie solidnej i wytrzymałej co później możemy odczuć w trakcie jazdy.
Rower jest dość ciężki (nawet jak na e-bike’a). Waży bowiem 44 kg. Do optymalnej jazdy potrzeba więc odpowiedniego wspomagania elektrycznego. Tutaj zarówno i silnik, i bateria stają na wysokości zadania. W modelu Robin znajdziemy bezszczotkowy Bafang 26 o skalowanej mocy z 350W do 250W. Najważniejszy tutaj jest jednak moment obrotowy, bo mamy go aż 80 niutonometrów. Jest to bardzo dużo i dzięki niemu praktycznie nie czuć, że mamy do czynienia z fatbike’iem. Wszystko to zasila bateria firmy LG o pojemności 675 watogodzin. Przy wadze roweru, oraz mocy silnika daje nam to około 80 kilometrów zasięgu. Dodatkowo bateria jest wyposażona w system BMS, który chroni ją przed przeładowaniem i przegrzaniem. Wszystko obsługujemy przez bardzo czytelny, kolorowy wyświetlacz LCD, oraz 2 manetki. Jedna służy do kontroli poziomu wspomagania, wyświetlacza oraz oświetlenia, druga to… manetka gazu. Tak, dobrze przeczytaliście. Modele Robin są wyposażone w dodatkową manetkę, która po odkręceniu pozwala na jazdę bez pedałowania. Jest to bardzo przydatne w trakcie ruszania pod górę, lub w trakcie wyjątkowo stromych podjazdów.
Przejdźmy do pozostałych komponentów. Nie jest to rower wyczynowy, więc znajdziemy w Robinach podstawowy osprzęt. Zestawienie otwiera amortyzator sprężynowy dostosowany do Fatbike’ów. Mimo tego, że producent nie wspomina co to za amortyzator, nam wpadła w oko blokada skoku amortyzatora. Dzięki niej sprawdziliśmy z jakim modelem mamy do czynienia i jest to RST Guide w wersji MLC. Poza blokadą skoku posiada też możliwość regulacji wstępnego naprężenia sprężyny. Wydawałoby się, że tak ciężki rower wymaga lepszej amortyzacji. Jednak sprężyna którą znajduję się w amortyzatorze jest perfekcyjnie dobrana do wagi roweru, przez co amortyzator nie zapada się i pracuje bardzo dobrze.
Podobnie mamy z napędem. Modele Robin wyposażone są w napęd w systemie 1x7 i za tylną zmianę przełożeń odpowiada Shimano Altus. „Analogowe” biegi zmieniamy manetką Shimano Tourney z systemem SIS Index. Przednia zębatka jest połączona z wolnobiegiem solidnym łańcuchem KMC. Znowu wydawałoby się, że jak na tak potężny silnik potrzebujemy czegoś więcej. Silnik umieszczony w tylnej piaście nie generuje naprężenia tak jak to ma miejsce w wypadku silników centralnych, więc tych naprężeń praktycznie nie ma. Dzięki temu tak podstawowy napęd świetnie się sprawdza jako element pozwalający dobrać odpowiednią kadencję w trakcie jazdy. Resztę pracy wykona potężny silnik.
Za bezpieczeństwo w trakcie jazdy odpowiadają hamulce mechaniczne tarczowe Tektro Aries. Są one zbudowane na tarczach 180mm. Hamulce sprawdzą się naprawdę więcej niż przyzwoicie, dzięki dużej powierzchni hamowania nie przegrzewają się, oraz hamują z wyjątkową ( jak na hamulce mechaniczne ) siłą. Sprawdzaliśmy to w prosty sposób. Rower został rozpędzony na prostym odcinku do ok. 30 km/h (powyżej bariery wspomagania). podczas hamowania rower zatrzymywał się po około 10-15 metrach.
Ostatnią rzeczą, która zwykle wpada w oko przy pierwszym kontakcie z rowerem, są opony CST BFT. Obręcze są 26 calowe, ale balon opony jest tak duży, że faktyczny rozmiar kół oscyluje gdzieś między 27,5 a 29 cali. Opony mają mieszany bieżnik i w rowerze zdecydowano się na wersję o grubości 4 cali.
Rower jest także wyposażony w dodatki, takie jak: bagażnik o udźwigu 25 kg, oświetlenie zintegrowane z systemem elektrycznym, błotniki oraz stopkę na rower.
Jak więc taka niespotykana specyfikacja sprawdza się w praktyce?
Wrażenia z jazdy
Przede wszystkim rower może budzić obawy swoimi rozmiarami i wagą. Po wypakowaniu z kartonu i złożeniu mamy do czynienia z konstrukcją sporych rozmiarów. Pierwsze wejście na rower rozwiewa wszystkie wątpliwości. System wspomagania jest bardzo zrównoważony: nie ciągnie nas całą mocą w ułamku sekundy, ale też nie sprawia wrażenia ospałości. Z 5 poziomów wspomagania, jadąc na 2ce nie czujemy, że jest to ważący 44 kg rower elektryczny. Niższe poziomy wspomagania pozwolą na jazdę z góry, lub wykonanie treningu na rowerze, wyższe zaś pozwolą pokonać każde wzniesienie, oraz na jazdę praktycznie bez wysiłku. Dużą zaletą tutaj jest też manetka gazu, która pomaga na start roweru w lesie, głębokim piasku, czy pod górę.
Jobobike stara się nam zaprezentować ten niesamowity rower za jak najniższą cenę. Oba modele są wycenione katalogowo na 8599 PLN. I tak jak mamy do czynienia z elektrykiem z wyższej półki, tak też w trakcie omawiania specyfikacji można było zauważyć cięcia budżetowe. Czy wpływają one na jazdę?
Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, że mylące mogą tu się okazać opony i ich rozmiar. Zwykle modele Fatbike były prezentowane jako ultra-hardkorowe rowery do jazdy po Saharze, lub na obszarze okołobiegunowym. Najczęściej też miały one geometrię rowerów górskich. Nie tak ma się sprawa z rowerami Robin. Mają one geometrię bardziej trekkingową i mimo prostej kierownicy posiadają regulowany mostek. Do jazdy w wyprostowanej pozycji zaprasza też wygodne i szerokie siodełko. Dlatego też modele Robin sprawdzą się nie tylko w terenie, ale też i pozwolą na bezpieczną jazdę w mieście, oraz sprawdzą się jako rowery wyprawowe i użytkowe.
W takim spektrum wykorzystania obecne komponenty są w zupełności wystarczające. Amortyzator RST bezproblemowo pokonuje korzenie i wyższe krawężniki. Wspomagają go w tym też opony, bo z odpowiednio dobranym ciśnieniem również pełnią rolę amortyzacyjną. Napęd „analogowy” pozwoli na płynną zmianę przełożeń, a dzięki manetce z systemem SIS Index, obsługa jest praktycznie bezproblemowa. Test hamulców opisaliśmy już wyżej i w zupełności wystarczą w trakcie jazdy w mieszanym terenie. Opony zaś nie powodują problemów w trakcie skręcania (jest to łatka przypisana rowerom typu Fatbike, zupełnie niesłuszna najczęściej powielana przez osoby które na takim rowerze nigdzie nie siedziały). Rower niezależnie od podłoża jazdy zachowuje manewrowość, w terenie rower dzięki nim pojedzie praktycznie wszędzie, a w mieście mamy o wiele więcej bezpieczeństwa i przyczepności chociażby w trakcie deszczu. Rower też dzięki temu sprawdzi się zimą, przez co może służyć jako rower całoroczny.
Podsumowanie
Jobobike Robin i Jobobike Robin ST są propozycjami dla osób szukających niespotykanych i unikalnych rowerów elektrycznych. Są rowerami uniwersalnymi i odnajdą się świetnie zarówno w terenie jak i mieście. Ich gabaryty dają stabilność w trakcie jazdy, a elektryka zamontowana na nich daje poczucie bezpieczeństwa i pewności w trakcie jazdy.
Rowery najlepiej sprawdzą się u tych, którzy szukają roweru do wszystkiego. Na Jobobike’ach bez problemu popracujemy nad kondycją, wyruszymy w teren na przejażdżkę rowerową, wyruszymy na eskapadę bikepacking’ową oraz załatwimy sprawy na mieście. Są mega uniwersalne, oraz przyjazne w użytkowaniu. My bawiliśmy się na nich świetnie i mamy nadzieję że tak też będzie w wypadku tych, którzy dadzą im szansę.
Wstęp
Niedawno prezentowaliśmy nowe rowery crossowe z napędem elektrycznym ze stajni Monteria. Były to bardzo przystępne cenowo rowery ze zintegrowaną baterią z ramą, dostępne w dwóch wersjach ramy: męskiej oraz damskiej. Przypadły nam do gustu, więc dzisiaj opowiemy wam o trzeciej konstrukcji tego producenta.
Monteria E-Futura to rower trekkingowy ze wspomaganiem elektrycznym. Jest zbudowany w oparciu o podobną ideę co rowery E-Crosser: mamy dostać porządny e-bike w przystępnej cenie, przy zachowaniu obowiązujących trendów konstrukcyjnych.
Specyfikacja
W specyfikacji mamy sporo podobieństw. Pierwszą z nich jest materiał ramy: w modelu E-Futura zastosowano aluminium 6061. Rama ma geometrię typowo trekkingową. To co przykuwa naszą uwagę to zintegrowana bateria z ramą oraz wewnętrzne prowadzenie przewodów.
Pozostałe komponenty to praktycznie identyczne wyposażenie jak w rowerach E-Crosser. Przypomnijmy: za wspomaganie elektryczne odpowiada silnik Bafang G010 o mocy 250W przy 32 Nm maksymalnego momentu obrotowego oraz Bateria BMZ Conger o pojemności 480 Wh. Wyjątkiem jest tutaj sterownik, gdyż w rowerze E-Futura zastosowano prosty w obsłudze kontroler LED Bafang DP E08.
Podobne jest również wyposażenie „analogowe roweru”. W rowerze E-Futura zastosowano amortyzator sprężynowy firmy SR Sunotur, napęd Shimano Tourney z siedmiorzędowym wolnobiegiem, manetki Shimano Revoshift, oraz hamulce szczękowe firmy Promax. W E-Futura znajdziemy opony Michelin Protec Cross E-Bike Ready, bardziej przystosowane pod jazdę terenową.
W rowerze trekkingowym nie mogło zabraknąć wyposażenia dodatkowego, na które składają się: błotniki, bagażnik, oświetlenie, osłona na napęd, oraz stopka. W E-futurze otrzymujemy również: regulowany mostek, giętą kierownicę, oraz wygodne siodełko. Wszystko po to, aby rower mógł być jak najbardziej użyteczny przy zachowaniu maksimum komfortu w trakcie jazdy.
Wrażenia z jazdy
Patrząc na specyfikację można by było wyjść z założenia, że wrażenia z jazdy będą zbliżone do tych z Monterii E-Crosser. Czy tak jest? I tak, i nie.
Mamy zdecydowanie inny feeling roweru. Tak jak E-Crossery są bardziej zrywne i zapraszały nas do szybszej jazdy, tak E-Futura to rower przede wszystkim rekreacyjna jazda. Na E-Futurze jedzie się zdecydowanie przyjemniej - to rower, który z klasą ma nas przewieźć z punktu a do punktu b, czyniąc jazdę przyjemniejszą.
Jeżeli chodzi o wspomaganie, to najwięcej zalet płynie z silnika w tylnej piaście. Daje on odpowiednie rozmieszczenie ciężaru. W wypadku roweru trekkingowego pozwala też na przewóz dodatkowego ładunku na bagażniku bez strat mocy. W zwykłym rowerze trekkingowym musimy uważać na dodatkowy balast, gdyż będzie wpływał na nasze osiągi na rowerze. Tutaj problemu nie ma, dzięki dodatkowemu wspomaganiu. Jeżeli więc stawiamy przy wyborze roweru na użyteczność, E-Futura nie ma sobie równych w tym przedziale cenowym. Oczywiście pozostałe zalety wymienione przy Monterii E-Crosser również mają miejsce: rower świetnie podjeżdża, a pojemna bateria pozwoli na pokonanie ok 80 kilometrów. Jedynym wyjątkiem jest wolniejsze rozpędzanie się do maksymalnych 25 km/h. Jest to zrozumiałe: mamy bowiem odrobinę większą masę roweru.
Przy E-Crosserze pisaliśmy, że crossowa Monteria lepiej radzi sobie w mieście, niż w terenie. Tutaj oczywiście jest podobnie, z tym, że chętniej wyruszyliśmy na szutry i bezdroża. Kluczem tutaj jest wygoda. Dzięki geometrii, siodełku i giętej kierownicy o wiele przyjemniej pokonuje się podmiejskie kilometry. Naszym zdaniem E-Futura ma olbrzymi potencjał wycieczkowy i bikepacking’owy. Wspomaganie pozwoli na długodystansową trasę nawet z dodatkowym załadunkiem, a geometria roweru sprawi, że zrobimy to w pełnej wygodzie.
Podsumowanie
Monteria E-Futura prezentuje się nam więc jako rower wielozadaniowy, długodystansowy i wygodny rower trekkingowy ze wspomaganiem elektrycznym. Tak jak wspomnieliśmy na początku, jest to też e-bike w przystępnej cenie.
E-Futura będzie idealnym wyborem roweru „do wszystkiego”. Wyskoczymy nim na przejażdżkę, zapakujemy go na dłuższą trasę oraz możemy z niego korzystać na co dzień np. dojeżdżając do pracy. Zapraszamy do naszych salonów na jazdy testowe.