Recenzja Roweru Metron
Recenzja Roweru Metron

Wstęp

Rowery elektryczne na dobre zagościły na kartach katalogów rowerowych. Często myślimy o e-bike’ach jako o nowym rozwiązaniu. Nic bardziej mylnego. Pierwsze próby implementacji wspomagania pojawiły się w pierwszej połowie minionego wieku przez dwie firmy: Philips i Simplex. Były to jednak rowery z silnikiem niezależnym od napędu analogowego. Dopiero w 1993 roku Yamaha opracowała system asysty pedałowania, który w bardziej rozbudowanej wersji znajduje się w dzisiejszych rowerach. Dziś, kiedy powstają wersje elektryczne niektórych grup widzimy potrzebę takich rozwiązań (np. w MTB), oraz możemy niekiedy dziwić się niektórym rozwiązaniom (np. w E-Szosach). 

Naszym zdaniem na wspomaganiu elektrycznym zyskuje najwięcej inna grupa. Są nią rowery miejskie. To dzięki rowerom E-City rozwiązania wspomagania elektrycznego znalazły szerokie grono odbiorców. Są to maszyny codziennego użytku: można dojechać do pracy bez większego zmęczenia, nic nie stoi na przeszkodzie szybko wyskoczyć na miasto i załatwić potrzebne sprawy. Są to też rowery, które wybierają najczęściej osoby z problemami zdrowotnymi, które z różnych powodów nie są w stanie poruszać się na rowerze „analogowym”.

Nasz dzisiejszy gość będzie idealnym reprezentantem tych cech i wartości, które niosą elektryczne rowery miejskie. Romet Metron bowiem nie tylko spełnia elementy, o których mowa wyżej, ale robi to w bardzo dobry i przemyślany sposób.

Specyfikacja

Pierwsze co rzuca nam się w oczy jest rama bez górnej rury roweru. Ułatwia to wsiadanie i zsiadanie z roweru. Mamy wysoko umieszczone siodełko, a z tyłu bagażnik z baterią, co trochę utrudnia przerzucenie nogi z tyłu roweru. Wejście i zejście „przez ramę” jest o wiele wygodniejsze. Ramę mamy wykonaną z aluminium, z dożywotnią gwarancją. Rama może też się pochwalić wewnętrznym prowadzeniem linek i przewodów wspomagania.

Jeżeli chodzi o wspomaganie, mamy tu polską mieszankę. Silnik i wyświetlacz pochodzą… z Polski, spod Wrocławia. To właśnie tam Bafang, producent tych komponentów, ma swoją fabrykę. Silnik: model G370 jest umiejscowiony w przedniej piaście roweru i generuje 250 watów mocy przy 32 niutonometrach momentu obrotowego. Bateria również jest polska: z tyłu pod bagażnikiem jest zamontowana bateria BMZ Precursor o pojemności 540 Wh, co daje nam około 70-80 kilometrów zasięgu.

Napęd elektryczny uzupełnia nam analogowy napęd Shimano Nexus z siedmioma przełożeniami z tyłu. Jest to standardowe rozwiązanie w rowerach miejskich, które jest łatwe w obsłudze oraz odporne na zabrudzenia: cała konstrukcja bowiem jest zamknięta w piaście roweru.

Na wyjątkową uwagę zasługują tu… hamulce. Mamy bowiem bardzo niecodzienne rozwiązanie. Wprawne oko zauważy V-brake’i. I tak rzeczywiście jest. Jednak są to hamulce hydrauliczne. Dziś praktycznie się ich nie używa, swoją erę świetności miały w latach 90. Przetrwały jednak w tej konstrukcji. Dlaczego? Rower elektryczny swoje waży (Metron bez pedałów to ok. 25 kilogramów wagi). Potrzebuje więc większej siły hamowania. Niestety, nie mamy możliwości zamontowania tarcz: z przodu mamy silnik, a w tylnej piaście znajduje się napęd. Mamy więc rozwiązanie, które zachowuje siłę hamowania mimo zastosowania hamulców na obręczy.

W rowerze miejskim nie mogło zabraknąć dodatkowego wyposażenia: bagażnika, błotników, oświetlenia, stopki oraz osłony na napęd. Ale to nie wszystko. Rower jest wyposażony w zabezpieczenie roweru przed kradzieżą: na stałe przymocowanego do ramy U-Lock’a. Znajduje się na tylnych widełkach, po przeciwległej stronie względem hamulca. Blokuje on ruch koła, więc jeżeli ktoś miałby ukraść nam rower, musiałby go wziąć pod pachę i uciec. Przy rowerze ważącym 25 kilogramów nie jest to niemożliwe, ale na pewno wzbudziłoby podejrzenia postronnych. 

Pozostałe komponenty pochodzą od niemieckiej firmy Ergotech. Jest to producent zajmujący się wytwarzaniem komponentów do rowerów elektrycznych. Charakteryzują się większą wytrzymałością względem komponentów z rowerów „analogowych”. 

Wrażenia z jazdy

Jak to na rowerze miejskim bywa, jest bardzo wygodnie. Mamy wyprostowaną pozycję, miękkie siodełko, ręce rozłożone wysoko na kierownicy. Napęd dodaje tej wygody w sposób nie do opisania. Dzięki wspomaganiu elektrycznemu rower płynie po ścieżkach rowerowych bez najmniejszego wysiłku. Nawet dotarcie do granicy 25 km/h (do tej wartości działa wspomaganie w rowerach elektrycznych w UE) nie sprawia, że musimy dodatkowo nadłożyć więcej siły w korbę. 

Ciekawie tutaj działa cały zestaw elektryczny. Mamy czujnik we wkładzie suportu, który wyczuwa kandencję i siłę, jaką przekładamy na korbę. Sterownik w wyświetlaczu wszystko oblicza i przekazuje do piasty z przodu. Pracę silnika czuć przede wszystkim na podjazdach, gdyż umieszczenie go z przodu roweru sprawia, że silnik „ciągnie” nas pod górę. Dodatkowym atutem tego rozwiązania jest dobre wyważenie roweru. Baterię mamy z tyłu, silnik i sterownik z przodu. Rower więc nie cierpi na mały docisk przedniego koła, co może w gorszych warunkach pogodowych skutkować jego uślizgiem w zakrętach (co jest cechą charakterystyczną konstrukcji z silnikiem i baterią z tyłu).

Rower tak jak też wspomnieliśmy jest złodziejoodporny. Okazuje się, że U-Lock to nie jedyne zabezpieczenie roweru. Poza możliwością demontażu baterii musimy jeszcze ją wybudzić przed uruchomieniem całego systemu. Zwykle robi się to przed włożeniem baterii do slotu, przyciskając odpowiedni przycisk na niej. Taki też przycisk znajdziemy na naszej baterii BMZ Conger. Jednak system nam nie wystartuje. Jeżeli zostawimy nieopatrznie niepilnowany rower to sprawca daleko nie ucieknie na ciężkim rowerze bez wspomagania. Do uruchomienia baterii mamy osobny przycisk pod bagażnikiem. Dopiero po jego kliknięciu przed jazdą możemy uruchomić cały system.

Na koniec jeszcze o hamulcach. Tak jak powiedzieliśmy stanowią one złoty środek w całej konstrukcji roweru. Dodatkowo świetnie wpisują się w jego założenia, bo rzeczywiście, mimo faktu, iż są to hamulce typu V-Brake, to modulacja i siła hamowania są na wysokim poziomie. Praca hamulców jest porównywalna z hamulcami tarczowymi i jedynym miejscem, gdzie poczujemy różnicę, będzie jazda po mokrej nawierzchni.

Podsumowanie

Romet Metron prezentuje się nam więc jako idealny rower miejski. Zawiezie nas wszędzie tam, gdzie mamy coś do załatwienia i uczyni czas podróży przyjemnym i bezwysiłkowym. Jeżeli po dojeździe do pracy musieliście zmieniać koszulę, z Metronem ten problem, to nie problem. A to wszystko za 6999 złotych. To bardzo dobra cena, zważywszy na to co rower oferuje w tym przedziale cenowym.





do góry
Sklep jest w trybie podglądu

Sklep internetowy Shoper Premium